czwartek, 31 grudnia 2015

Podsumowanie roku 2015

Rok 2015 dobiega końca, w związku z czym, tak jak w zeszłym roku, postanowiłem napisać post podsumowujący moją tegoroczną działalność. W roku tym również wydarzyło się dość sporo. Najciekawsze wydarzenia to jednak:



- Herbaciany podcast, nagrany wraz z Michałem, z bloga więcej niż zdrowe odżywianie.
-Kolejna wizyta we wrocławskiej "Czajowni", gdzie odbywała się również wystawa ceramiki
-Zdegustowałem herbatę z Brazylii, którą otrzymałem od Rafała Przybyloka z Czajnikowy.pl
Przy współpracy ze sklepem teasenz.com zdegustowałem kilka herbat:
* Jin Jun Mei
* Yunnan Gold
* Huang Shan Mao Feng
- Udało mi się również nieco poszerzyć swoją kolekcję ceramiki do herbaty.
-Wziąłem udział w kolejnej sesji z Agatą Kołeczek, której wyniki zaprezentuję wam już wkrótce.
Na sam koniec jeszcze odrobina danych statystycznych:
- W tym roku udało mi się dorobić ponad 11000 wyświetleń na blogu, co daje pokaźną sumę 17500 wyświetleń w przeciągu dwóch lat.
- 122 polubienia mojego bloga na facebooku.
Dziękuję Wam serdecznie za Wszystkie wyświetlenia, polubienia oraz komentarze, mam nadzieję, że z roku na rok wyświetleń będzie coraz więcej, oraz życzę wam wszystkiego najlepszego w nadchodzącym roku !

wtorek, 29 grudnia 2015

Tie Guan Yin Middle Roasted 2015

Herbata: Tie Guan Yin Middle Roast
Sprzedawca: eherbata.pl

Pochodzenie: Chiny. Prowincja Fujian, Anxi
Rodzaj: Oolong
Tie Guan Yin, to oolong pochodzący z Chin, z prowincji Fujian. Tak jak herbata, którą opisywałem tutaj, nie jest to typowa Tie Guan Yin, ponieważ została ona lekko podprażona. Nie zaliczyłbym jej jednak do ciemnych oolongów, gdyż jej aromat jest bardzo słodki, ziołowy, nieco maślany. Listki są ciasno zwinięte, zielone, lecz delikatnie wpadają już w brąz. W związku z tym, postanowiłem zaparzyć ją wodą, o temperaturze 90°C.
Parzenie: Gaiwan- 100ml; Temp. wody - 90°C; Ilość suszu - 4 g
I - 1'
II- 15"
III - 30"
IV - 45"
V - 1'10"
VI - 1'45''
Po zaparzeniu listków, aromat zmienił się, dominowały w nim orzechy, dało się wyczuć również bardzo ciekawy aromat sosnowych igiełek. Napar był dość oleisty, śliski, smak był bardzo kwiatowy, lecz ciężko było go dokładnie określić. Dopiero później dało się w nim wyczuć nutkę naparu z pokrzyw, połączoną z wyczuwalną w zapachu nutką orzechów. Mimo wszystko, była ona dość słodka.
Po rozwinięciu się, listki okazały się być bardzo duże, lekko poszarpane, z czerwonawymi nawet brzegami. Napar był klarowny, żółty, lekko wchodzący w pomarańcz.
Herbata zrobiła na mnie dość pozytywne wrażenie. Nie było to może nic wybitnego, niemniej jednak bardzo przyjemnego. Spodziewałem się aromatów  nieco mniej ziołowych, tak jak poprzednio, jednak ta herbata bardziej przypomina Tie Guan Yin, powszechnie znaną teraz. Nie ukazała tak wielu walorów smakowych jak ta mocniej prażona, lecz z całą pewnością jest bardzo interesującą herbatą do spróbowania.




piątek, 18 grudnia 2015

Huang Shan Mao Feng 2015

Herbata: Huang Shan Mao Feng
Sprzedawca: teasenz.com
Pochodzenie: Chiny, prowincja Anhui
Rodzaj: Zielona




Huang Shan Mao Feng, to zielona herbata pochodząca z Chin, z prowincji Anhui. Plantacje, na której jest zbierana, znajdują się w okolicach żółtej góry, czyli właśnie Huang Shan. Należy ona do słynnych dziesięciu najlepszych Chińskich herbat.
Po otwarciu opakowania, uwalnia się z niego powalający aromat. Jest dość ostry, wyraźny, przypomina mi owoce leśne, lecz jest jednocześnie dosyć słodki. Da się w nim wyczuć również całkiem sporo trawiastego aromatu. Naprawdę fantastyczne przeżycie.
Listki są wyjątkowo długie, i dosyć szerokie. Ich barwa jest w miarę jednolita, nie są one zbyt mocno zwinięte, co spowodowało u mnie niewielkie problemy z przesypaniem jej do czajniczka.
Czajniczek został wykonany przez Andrzeja Bero, którego bloga można znaleźć TUTAJ.
Parzenie: Czajniczek - 140ml; Temp. wody - 75° C; Ilość suszu - 3 g
I - 1'10"
II-1'30"
III -1'50"
IV -2'10''
V -2'45"

Postanowiłem użyć dość niewielkiej ilości suszu do zaparzenia tej herbaty, gdyż wsypując 3 gramy herbaty do czajniczka, niemal go zapełniłem.

Po zalaniu suszu wodą, jego aromat zupełnie się zmienił. Zaczął pachnieć nieco bardziej mięsnie, co dosyć mnie zdziwiło, gdyż początkowo zapach był wyraźnie owocowy. Barwa herbaty była niesamowicie delikatna, lekko żółtawa. Kolor herbaty idealnie obrazował jej smak. Był wyjątkowo subtelny, owocowy, kojarzył mi się z owocami tropikalnymi. Po wypiciu, w ustach pozostawał fantastyczny, orzechowy posmak. 
Choć herbata zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, wydaje mi się, iż jej smak jest odrobinkę zbyt delikatny. Być może to dlatego, że zastosowałem jedynie 3 gramy suszu. Jeśli kiedyś po raz kolejny wpadnie mi ona w ręce, postaram się zaparzyć jej odrobinę więcej.
Herbata do degustacji została mi zapewniona przez sklep teasenz.com, za co po raz kolejny bardzo serdecznie dziękuję.

piątek, 27 listopada 2015

Yunnan Gold

Herbata: Yunnan Gold
Sprzedawca: teasenz.com
Pochodzenie: Chiny, prowincja Yunnan
Rodzaj: Czarna (Europa) Czerwona (Chiny)


Yunnan Gold to bez wątpienia jedna z najbardziej znanych chińskich czerwonych herbat. Charakterystyczne dla niej są dość grube, mięsiste liście, pochodzące z dolnych partii krzewu. W suszu zaobserwować można zarówno złote tipsy, jak i czarne listki. Aromat z suszu przypomina mi przede wszystkim miód gryczany, jednak nie sprawia on wrażenia aż tak słodkiego.
Parzenie: Gaiwan- 100ml; Temp. wody - 96° C; Ilość suszu - 5 g
I - 5''
II- 10''
III - 15''
IV - 30''
V - 45''
VI - 1'10''

Aromat po zaparzeniu był delikatnie dymny, przypominał mi kompot z suszu. Jeśli chodzi o smak, to zauważyć tu przede wszystkim można posmak suszonej śliwki. Bardzo charakterystyczna jest tu także specyficzna, miodowa słodycz. Wyczuwam tu również coś tropikalnego. Przypomina mi w smaku liczi.  Barwa herbaty również mocno zapadła mi w pamięć. Jest ona bowiem brązowo-pomarańczowa, z lekkimi, czerwonawymi przebłyskami.
Dopiero po zaparzeniu herbaty, gdy liście do końca się rozwiną, zauważyć można ich rozmiar, oraz to jak bardzo są mięsiste. Zrobiły na mnie na prawdę wielkie wrażenie.
Yunnan gold to herbata której wstyd nie znać. Jednak ten wpis udowadnia, że jakość suszu, który mamy okazję pić, niekiedy ma na prawdę wielkie znaczenie. Choć yunnan gold piłem nie raz, nie spodziewałem się w nim takiej symfonii smaków.


Herbata do degustacji została mi zapewniona przez sklep teasenz.com, za co po raz kolejny bardzo serdecznie dziękuję.

środa, 4 listopada 2015

Jin Jun Mei

Herbata: Jin Jun Mei
Sprzedawca: teasenz.com
Pochodzenie: Chiny
Rodzaj: Czarna (Europa) Czerwona (Chiny)

Jin Jun Mei to herbata pochodząca z okolic gór Wuji z Chin. Jest to zgodnie z oznaczeniami chińskimi herbata czerwona, natomiast z oznaczeniami europejskimi - czarna. Tłumacząc nazwę na polski, oznacza ona "złote brwi". Pochodzi ona od niewielkich złotych listków znajdujących się w suszu tej herbaty. Podobno jest ona uważana za bardziej luksusową wersję Lapsang Souchong, choć moim zdaniem nie szczególnie się przypominają. Lapsang bowiem posiada bardziej dymny, wędzony smak, którego w tej herbacie zupełnie nie wyczułem.
Aromat suszu jest delikatnie kwaskowy. Da się w nim wyczuć raczej kwaskowe owoce leśne, przypominające mi czarną porzeczkę.

Parzenie: Gaiwan - 100ml; Temp. wody - 96° C; Ilość suszu - 3 g
I - 45" 
II- 1'10"
III - 1'30"
IV -  2'

Smak herbaty jest niezwykle oczarowujący. Z początku kwaskowe, malinowe nuty, przechodzą powoli w coś nieco bardziej subtelnego, mi przypominającego nieco pszenicę z bardzo przyjemnym miodowym posmakiem. Niczym świeży chleb posmarowany miodem. Da się wyczuć tu również delikatne, słodkie, morelowe nuty.
Choć smak zupełnie na to nie wskazuje, aromat suszu po zaparzeniu stał się mocno kakaowy, co dość pozytywnie mnie zaskoczyło. Przy takich bukietach smakowych spodziewać można się było czegoś zupełnie innego.
Barwa herbaty była dość ciemna, jednak wyraźnie wpadała ona w czerwień.
Po rozwinięciu się liści ich objętość nie zmieniła się szczególnie. Barwa natomiast ujednoliciła się. listki stały się idealnie brązowe. Zniknęły złote tipsy, które dało się zaobserwować w niej wcześniej.
Podsumowując, herbata którą dziś opisałem, idealnie pasuje do aktualnej pory roku - do zimnych jesiennych wieczorów. Jej bogaty bukiet smakowy powinien zadowolić nawet najwybredniejsze podniebienia.

Herbata do degustacji została mi zapewniona przez sklep teasenz.com, za co po raz kolejny bardzo serdecznie dziękuję.




wtorek, 20 października 2015

Junshan Yin Zhen 2015

Herbata: Junshan Yin Zhen
Sprzedawca: eherbata.pl
Pochodzenie: Wyspa Junshan, prowincja Hunan, Chiny
Rodzaj: Żółta
Data zbioru: Koniec marca 2015


Junshan Yin Zhen to pierwsza jak do tej pory żółta herbata, którą mam okazję opisać na swoim blogu. Pochodzi ona z Chin, a konkretnie z wyspy Junshan, mieszczącej się w prowincji Hunan. Tym co charakteryzuje żółte herbaty, jest specyficzny proces ich obrabiania, zwany mendui. Herbata zawiera wyłącznie ręcznie zbierane, nierozwinięte pąki liści herbaty. Mi osobiście, susz tej herbaty przypomina nieco zieloną fasolkę.
Aromat który unosi się z torebki po otwarciu jej, powalił mnie na kolana. Był dość słodki, z warzywną nutą. Po przesypaniu do wygrzanego gaiwana przypominał mi gotowaną brukselkę, był też nieco bardziej mączny.
Parzenie: Gaiwan - 100ml; Temp. wody - 70° C; Ilość suszu - 3g
I - 45"
II- 1'10"
III - 1'30"
IV - 2'
V - 2'45"
Smak herbaty był niesamowity. Mimo tego, że był on dość słodki, wyczuwalna była w nim kwaskowa nuta kojarząca się z kiszeniem. Znalazły się tam również nuty orzechowe oraz lekko kapuściane. Herbata miała w sobie coś z Bai Hao Yin Zhen, co prawdopodobnie spowodowane było tym, że owa herbata również jest wytwarzana z jeszcze nierozwiniętych pąków.
Barwa naparu była subtelna, żółtawo-zielona. Susz po zalaniu przypominał natomiast igiełki z drzew iglastych. Parząc herbatę wcześniej, użyłem nieco wyższej temperatury wody, co spowodowało, że napar był wyraźnie kwaśny.
Żółte herbaty są chyba najrzadziej jak dotąd przeze mnie spotykanym rodzajem.Kosztowanie tej herbaty było dla mnie dość niecodziennym przeżyciem. Każdemu, kto lubuje się w popijaniu herbaty "lepszej klasy" serdecznie polecam spróbowanie tej konkretnej.

czwartek, 24 września 2015

Phoenix Dan Cong Ye Lai Xiang

Herbata: Phoenix Dan Cong Ye Lai Xiang
Sprzedawca: eherbata.pl
Pochodzenie: Chiny, Guangdong.
Rodzaj: Oolong




Dzisiaj tak jak ostatnio postanowiłem opisać dla Was mocniej oksydowanego oolonga. Mowa tu oczywiście o Phoenixie, od dzisiaj jednym z moich ulubionych prażonych oolongów. Susz herbaty nie jest, jak to zwykle bywa, mocno skręcony  - nie tworzy małych kuleczek. Zamiast tego są to długie liście pozwijane wszerz, posiadające ciemnobrązową barwę.
Aromat liści przed zaparzeniem jest dość słodki, kojarzy mi się z wiśniami, lecz da się tu doszukać również nut korzennych, cynamonowych. Po przesypaniu go do gorącego gaiwana, aromat zmienia się na nieco bardziej kwaskowaty.
Postanowiłem zastosować tu nieco inną metodę parzenia niż robię to zazwyczaj, ponieważ liście zwinięte są dużo mniej. Dlatego zamiast pierwsze parzenie robić dłuższe, dając im tym sposobem czas na rozwinięcie się, postanowiłem zacząć od 15 sekund.
Parzenie: Gaiwan - 100ml; Temp. wody - 90° C; Ilość suszu - 3 g
I - 15"
II- 30"
III - 45"
IV - 1'10''
V - 1'30"
VI - 2'
Barwa naparu była dokładnie taka jakiej się spodziewałem - bursztynowa, dosyć delikatna. Tym co najbardziej zaskoczyło mnie przy tej herbacie był jednak jej smak. Pierwsze parzenie dało napar bardzo słodki, mocny, kojarzący mi się z winogronem. Później zauważyłem, że herbata wcale nie przestała się zmieniać - wyczuwalne przeze mnie wcześniej owoce okazały się bowiem być dużo bardziej tropikalne. Przypominały mi bardziej mieszankę melona z mango, co jest dość nietypowym połączeniem dla herbaty tak mocno oksydowanej jak phoenix oolong.
Liście bardzo ładnie rozwinęły się, okazały się nie być tak brązowe, jak wydawały mi się na początku - w wilgotnym suszu udało mi się zauważyć również sporo jaśniejsze liście, wpadające momentami barwą nawet w zieleń.

Herbata jak dla mnie bardzo zasługuje na uwagę. Mimo tego, że jest prażona i mocno oksydowana, dominują w niej nuty kojarzące mi się z tropikalnymi owocami. Nie ma tu niczego, co kojarzyłoby się z orzechami czy chlebem, co dla mnie było bardzo zadziwiające. Muszę bardzo serdecznie polecić tę herbatę każdemu herbaciarzowi. Sądzę, że jest ona świetna by zacząć swoją przygodę z herbatą, gdyż jej smak jest bardzo mocny - nuty smakowe da się tu wyczuć już po pierwszej chwili od spróbowania naparu.

poniedziałek, 14 września 2015

Tie Guan Yin Traditional Heavy Roast

Herbata: Tie Guan Yin Traditional Heavy Roast
Sprzedawca: eherbata.pl
Pochodzenie: Chiny, Anxi, Fujian
Rodzaj: Oolong



Za oknem widać już pierwsze przejawy jesieni. Temperatura spadła, deszcz leje. Jest to więc idealna pora na wypicie herbaty, która skutecznie nas ogrzeje. Świetnym wyborem na ten okres będą właśnie mocniej oksydowane oolongi.
Herbata, którą wam teraz zaprezentuję to Tie Guan Yin, jednak nie przypomina tej, którą zwykle widuje się na półkach sklepowych. Zazwyczaj spotkać możemy bowiem wersję lekko oksydowaną, której bliżej do zielonej, aniżeli do czarnej. Wyczuwa się w niej nuty kwiatowe, czasem nawet warzywne. Dzisiaj chciałem opisać dużo bardziej tradycyjną wersję tej herbaty - taką, jak produkowano ją najpierw- bardzo mocno oksydowaną, oraz poddaną procesowi prażenia.
Susz jest silnie zwinięty w kulki, posiada mocną, czarnobrązową barwę. Aromat jaki wydobywa się z torebki z herbatą jest słodki, kojarzy mi się z orzechami laskowymi.
Parzenie: Czajniczek - 140ml; Temp. wody - 96° C; Ilość suszu - 5 g
I - 1'
II- 15"
III - 30"
IV - 45"
V - 1'10"
VI - 1'45"
VII - 2'
VIII-2'30"
XIX - 4'
X- 8'
Na początku napar który uzyskałem był zbożowy, z nutką czekolady. Później doszedł do tego miodowy akcent. Kolejne parzenie zaowocowało lekką kwaskowatością połączoną ze zmniejszeniem się ilości słodyczy. Interesująca była brzoskwiniowa nuta, która pojawiła się w okolicach piątego parzenia, która mi osobiście przypomina niektóre darjeelingi. W herbacie dało się również wyczuć chlebowe nuty. Nie było czuć natomiast żadnej dymności, czy chociażby prażenia, którego nieco się obawiałem.
Bardzo ładna była również barwa naparu. Było to połączenie jasnego brązu z przejściami w barwę pomarańczową.
Tie Guan Yin w wersji heavy roast to wyjątkowa herbata. Nie czuć tu za bardzo typowych dla "Bogini Miłosierdzia" nut kwiatowych czy niekiedy nawet trawiastych, lecz jest to na pewno jedna z ciekawszych wersji tego oolonga, będąca przy okazji jednym z moich ulubionych ciemnych oolongów. Bardzo serdecznie polecam tę ciekawostkę każdemu z fanów klasycznej Tie Guan Yin.



sobota, 29 sierpnia 2015

Tai Ping Hou Kui 2015

Herbata: Tai Ping Hou Kui
Sprzedawca: eherbata.pl
Pochodzenie: Anhui, Chiny
Rodzaj: Zielona
Data zbioru: Wiosna 2015


Zielone herbaty niemal idealnie nadają się na upały, ponieważ posiadają właściwości chłodzące organizm. Na dzisiaj postanowiłem w takim razie wybrać chińską zieloną herbatę, która oprócz niesamowitego smaku posiada również bardzo interesujący wygląd - Tai Ping Hou Kui.
Nazwa herbaty oznacza w tłumaczeniu na polski "Małpi Król". Jej charakterystyczną cechą są olbrzymie liście, dochodzące nawet do 6 cm długości, z odciśniętą, bardzo wyraźnie widoczną fakturą tkaniny na całej powierzchni liścia.
Aromat herbaty przed zalaniem suszu jest wyjątkowo kwiatowy, słodki, z lekką nutką kwasku w tle.
Herbatę tą przygotowuje się za pomocą nietypowej metody - parzy się ją w wysokiej, przezroczystej szklance. Moja jest idealna do tego celu. Posiada bowiem niewielką pojemność - 150 ml.
Parzenie: Szklanka - 150ml; Temp. wody - 75° C; Ilość suszu - 3 g
I - 2'
II- 3'
III - 7'
Pierwsze parzenie daje napar o smaku bardzo kwiatowym, słodkim, kojarzącym się z tulipanem. Kolejny napar jest już natomiast kwaskowy, da się w nim wyczuć bardzo dużo umami, trzecie parzenie jakie wykonałem było słodkie i bardzo delikatne, co dziwne jak na tak długi czas parzenia.
Barwa herbaty była bardzo piękna, dość mocno zielona z żółtym przebłyskiem. Aromat suszu stał się po parzeniu sporo kwaśniejszy niż na początku.
Warto również zwrócić uwagę na to. że jeśli wykonać takie same parzenia wodą o temperaturze 80° C, napar stanie się nieco bardziej goryczkowy, natomiast umami będzie sporo mniej wyczuwalne.
Tai Ping to herbata na którą moim zdaniem warto zwrócić uwagę. Poza niesamowicie pięknymi liśćmi, których taniec zaobserwować możemy w szklance, jej smak, choć subtelny, jest bardzo szlachetny, kwiatowy. Uważam że to jedna z tych herbat, która powinna być znana każdemu herbaciarzowi.




piątek, 14 sierpnia 2015

Wizyta we Wrocławskiej Czajowni 2015

Ostatnimi laty swego rodzaju tradycją stały się dla mnie wakacyjne wyjazdy do Wrocławia. Tak więc i tym razem, 31 lipca siedziałem już w autobusie skierowanym na Dolny Śląsk.
Będąc na miejscu, standardem stały się dla mnie codzienne wypady do "Czajowni".
Charakterystyczny aromat kadzidła, fajki wodnej oraz świeżej herbaty, w połączeniu z orientalnym wystrojem wnętrza daje klimat nie do opisania. Tego trzeba po prostu doświadczyć na własnej skórze.

Miałem okazję skosztować tam wielu wspaniałych herbat oraz bardzo przyjemnych w smaku napojów chłodzących na bazie herbaty oraz yerba mate. Jedną z najciekawszych herbat, którą miałem okazję tam wypić, była jedna z pięciu najsłynniejszych herbat Chińskich - Putuo Shan Fo Cha.
Herbata okazała się bardzo smaczna, lekko kwaskowa, z nutami szpinaku z masłem, momentami wyczuwalna była też subtelna słodycz. Aromat herbaty był dość słodki, kukurydziany, natomiast barwa była mocno żółta.
Miałem dużo szczęścia, ponieważ w "Czajowni" pozostało jeszcze sporo ceramiki po "Festiwalu Wysokich Temperatur", dzięki czemu mogłem przypatrzeć się wybitnym dziełom wspaniałych ceramików: Miroslawy Randovej, Petra Novaka,Andrzeja Bero i Grzegorza Ośródki.

















Jeśli tak jak ja uwielbiacie herbatę, "Czajownia" to miejsce które koniecznie musicie odwiedzić. Herbaty są tam wybitnej jakości a wszystko przygotowywane jest tam z nie lada pasją.


Jeszcze raz dziękuję wrocławskiej herbaciarni "Czajownia" za możliwość zrealizowania tego wpisu.


czwartek, 30 lipca 2015

Jin Guan Yin

 Herbata: Jin Guan Yin
Sprzedawca: eherbata.pl
Pochodzenie: Anxi, Fujian, Chiny
Rodzaj: Oolong
Data zbioru: Maj 2015
Herbata, którą dziś wam opisuję, jest mniej oksydowanym oolongiem, pochodzącym z Anxi - ojczyzny Tie Guan Yin. Nie jest to przypadkowe, ponieważ herbata Jin Guan Yin powstała poprzez skrzyżowanie krzewów Huang Yin Gui z wspomnianą wcześniej Tie Guan Yin, tworząc przy tym wyjątkowo wybitną herbatę.
Listki są bardzo mocno poskręcane, lecz mocno otwierają się już po wykonaniu pierwszego parzenia. Ich kolor jest w większości jasnozielony, choć zdarzają się również ciemniejsze listki.
Warty zauważenia jest zapach listków przed zaparzeniem herbaty. Jest on niesamowicie mocny, mleczny, z lekkimi, warzywnymi akcentami.
Parzenie: Gaiwan - 100ml; Temp. wody - 85° C; Ilość suszu - 5 g
I - 1'
II- 15''
III - 30''
IV - 45''
V - 1'10''
VI - 1'30''
Już pierwsze parzenie herbaty posiada bardzo wyraźną, zieloną barwę. Jest ono bardzo warzywne, słodkie, z delikatnymi cytrusami. Kolejne parzenie daje napar nieco bardziej kwaskowy, tu pojawia się znacznie więcej owoców, jednak zauważyć da się tu również specyficzny kremowy posmak. Trzecie parzenie jest nieco bardziej goryczkowe, wyczuwalne są chociażby nuty skórki cytrynowej, jednak w dalszym ciągu pozostaje niesamowicie przyjemne do wypicia. Kolejne parzenie ma dużo słodszy charakter. Tu dominują owoce, da się wyczuć coś, co kojarzy mi się z ananasem. Piąte parzenie staje się delikatniejsze, również kwaskowe, choć nie tak bardzo jak poprzednie, natomiast szóste daje napar subtelny, lecz w dalszym ciągu bardzo smaczny.
Być może zwiększając temperaturę wody udałoby mi się uzyskać jeszcze więcej parzeń, jednak niestety nie zdążyłem zrobić tego tym razem.
Herbata niesamowicie zaskoczyła mnie swym smakiem, jest bowiem bardzo bogata w najróżniejsze walory smakowe. Jej aromat jest również ciekawy. Warto też wspomnieć, że nigdy nie widziałem oolonga o tak mocnej barwie. Herbatę tę można także zaparzyć naprawdę wiele razy, co z pewnością jest jej dużym plusem.
A czy wy mieliście już okazję skosztować tej ciekawostki ? Jeśli nie, to serdecznie was do tego zachęcam, jeśli tak, koniecznie podzielcie się ze mną wrażeniami w komentarzach.



piątek, 17 lipca 2015

Shincha Shizouka 2015

Herbata: Shincha Shizouka 2015
Sprzedawca: eherbata.pl
Pochodzenie: Japonia, prefektura Shizouka
Rodzaj: Zielona, Shincha
Data zbioru: Kwiecień 2015


Pierwszą shinchą, którą miałem okazję skosztować w tym roku, była herbata pochodząca z plantacji położonych w japońskiej prowincji Shizuoka, konkretnie z miasta Kakegawa. Herbata pochodzi z krzewu odmiany yabukita. Jest to odmiana stanowiąca około 75% upraw.
Aromat herbaty okazał się być dość silny, słodki, bardzo kwiatowy. Listki, jak to shincha, są bardzo drobne, połamane, o dość ciemnej barwie, kojarzącej mi się nieco nawet z gyokuro.
Herbatę postanowiłem zaparzyć zgodnie z zaleceniami eherbaty, na której to nabyłem susz.
Zaparzyłem ją w hohinie wykonanym przez Andrzeja Bero, którego bloga można znaleźć TUTAJ
Parzenie: Hohin - 100ml; Temp. wody - 70° C; Ilość suszu - 3 g
I - 1'
II- 15"
III - 45"
IV - 2'
Herbaciany napar przybrał ostrą, zieloną barwę, po przelaniu sprawiał wrażenie wręcz gęstego. Smak jednak okazał się wybitny.
Pierwsze parzenie uwolniło chyba najwięcej umami. Ten charakterystyczny smak był wyczuwalny zdecydowanie najbardziej, zostawiając gdzieś w tle lekkie, owocowe nuty. Kolejne parzenie było nieco kwaśniejsze, wyczuwalne były akcenty suszonej skórki cytrynowej, oraz zauważyć się tu dało delikatną goryczkę. Trzecie parzenie dało napar nieco słodszy. Tu dla odmiany cytrusy zmieniły się w nutkę ananasa. Kolejny napar, prawdopodobnie przez dość długi czas parzenia, był lekko goryczkowy, lecz całkiem pozytywnie wpłynęło to na jego ogólny odbiór. W tym parzeniu również dało się wyczuć sporo umami.
Jeśli chodzi o aromat, który wyczuwałem po zaparzeniu herbaty, to poczuć tu mogłem nuty prażonej kukurydzy, oraz migdałów. Był on również nieco kwaskowy.
Po zaparzeniu herbaty, świetnie sprawdziła się jako przegryzka, po wcześniejszym usmażeniu jej na patelni.
Tegoroczna shincha z prefektury Shizouka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Duża ilość umami przypomina mi lekko gyokuro, jednak w przeciwieństwie do niej, posiada przyjemną, ananasową nutę, nie jest tak bardzo warzywna jak gyokuro.
Mieliście okazję skosztować już tę shinchę ? Jeśli tak, koniecznie podzielcie się ze mną wrażeniami w komentarzach.